@mirosława - ja sądzę, że sanepid wie co mówi, skoro nawet nasze regionalne gazety o tym pisały... więc nie była to taka drobna aferka... dopowiem tylko, że chodziło o sklep "Społem" - zresztą dawniej (może z 10 lat do tylu) nawet w TV się o takich rzeczach słyszało... zwlaszcza w sezonie wiosenno-letnim! a sanepid w tym przypadku, o którym pisałam, dowiedział się od wieloletniej pracownicy sklepu, która chyba nie mogła się pogodzić z tym, że dzieci z tej samej zamrażarki codziennie biorą lody!! a to krok od zatrucia - i właśnie stąd sanepid zajął się tą sprawą! nie są to informacje wyssane z palca!

A swoją drogą - czy ktoś z Was wie, jak się "przyjmuje" towar w większych sklepach spożywczych? W naszej Biedronce osiedlowej (w sumie mamy ich w mieści 4, ale tę mam koło domu, więc jestem tam najczęściej) często widać np. o godz. 9-10 rano wielką paletę towaru wywiezioną na środek sklepu - dziewczyny uwijają się, jak mogą, ale wiadomo, że czas ucieka! Samochód z towarem przyjeżdża ok. 6-7 rano - potem palety stoją w magazynie, a następnie wywozi się je na sklep i rozkłada... a co z mrożonkami? dokładnie to samo, co z innym towarem - leżą i czekają na rozłożenie do chłodni! to samo z kurczakami czy np. mięsem i świeżymi rybami! to nie jest jakiś wyjątkowy widok w takich sklepach...

coś mi się wydaje, że muszę zainwestować w dodatkową zamrażalkę. Po sezonie bardzo często kupuję mrożone warzywa a tu takie wiadomości czytam.

słyszy się różne dane , tak naprawdę nie sposób wszystkiego śledzić , ale o wyłączeniu lodówek na noc nie słyszałam nigdy

Nigdy nie interesowałam sie takimi sprawami, ale o tych lodówkach co piszesz to jestem w szoku.

No to faktycznie ciężka sprawa, ja mieszkam w centrum, ale nawet o takim czymś nie słyszałam.Chyba nawet o tym nie mówią .

zawsze się ufa, że ktoś do tego powołany czuwa, aby w sklepach była żywność, jeśli nie zdrowa, to chociaż nie "trująca". I zawsze jakieś niespodzianki nas spotykają

U mnie w tym roku wyjątkowo cisza - nie ma większych afer ;) ale miałam znajomą w sanepidzie, więc słyszałam więcej, niż przeciętny konsument ;) ta pani mówiła, że czasami nawet im (pracownikom sanepidu) włos się jeży na głowie, czego to ludzie nie wymyślą! właśnie to wyłączanie lodówek/zamrażarek na noc (a nawet na niedzielę, jak sklep był nieczynny), zdarzało się niejednokrotnie! zawsze nas uczulała, żeby nie kupować mrożonek (warzyw), które po wyjęciu ze sklepowej zamrażarki nie przesypują się, tylko są twardą zwartą bryłą z wyczuwalną taflą lodu wewnątrz... ale i na to sklepy mają sposób! osobiście widziałam w Biedronce (ładnych parę lat wstecz), jak pani sprzątając zamrażarkę wyrzucała z niej, po jednym woreczku!, mrożonkę chińską do wielkiego kartonu stojącego na palecie - potem te same woreczki, też po jednym, układała w "posprzątanej" chłodni! w ten sposób powoduje się rozkruszenie zawartości :) żeby nie było brył...

Szok, ja chyba już do sklepu nie pójdę po żadne "żarełko"

Gdybyśmy o wszystkim wiedzieli to pewnie nie chodzilibyśmy do żadnych sklepów. Niestety takie rzeczy mają miejsce i dobrze, że są wykrywane.

ale numer nie słyszałem, aby wyłączano lodówki

W moim regionie nie było takich "afer" nigdzie nie czytałam i nie słyszałam. Kupujemy w sklepie więc zdaje się nam , że powinno być do spożycia według norm .

ten 'numer' z mrożonkami mnie przeraził :( co do afer, to nie, raczej nie ma takich w mojej okolicy... na szczescie...