Zadanych pytań: 89
13.11.2014 14:53
No to sorry... Do tej pory tylko czytałam, ale... Zacznę jednak od początku. Uważam osobiście, że nie wolno nam lekceważyć przepisów bez zdjęć, choć teraz pewnie i każdy ma aparat, a przynajmniej komórkę. A te robią już takie zdjęcia, że wyglądają - może nie wszystkie, ale wiele - nie mniej profesjonalnie od tych aparatowych. Można się poświęcić i robić swoje fotki. Jednak te 3-4 lata temu tak nie było. I jak pamiętam, to ogrom receptur była bez zdjęć - z planami, że kiedyś... w przyszłości... Niestety nie można tego teraz nadrobić. Tytuły - poza paparazzim - adekwatnie przedstawiają ilość wklejonych w temacie. Ale dla mnie ważny jest inny problem - każdy sam potrafi określić czy dany przepis jest nisko, średnio, czy też wysokokaloryczny!!! Nie udawajmy w tej kwestii, że wszystko jest ok. Dlatego też nie jestem obca od posądzeń, że bardzo nieuczciwie podchodzisz do sprawy. Bo nikt mi nie powie, że wymienione przykłady o tym nie świadczą. I choć Odjechana zauważyła, że może nastąpiła pomyłka, to ja wiem, że i ona wie, że pomyłka zdarzyć może się raz... A przepisy z galaretek - no SORRY!!! To nie są przepisy, tylko plagiaty z "instrukcji obsługi", choćby to miała być i galaretka ze "Śnieżką" we własnym pucharku. I ostatni problem - niestety bardzo boli, gdy ktoś zrzyna przepisy zmieniając coś niecoś czy proporcje. W ogólnym mniemaniu to już nie plagiat (nie będę się odnosiła do sumień, bo to bez sensu...). Niemniej jednak chcąc sprawdzić czy jakiś przepis jest na stronce, wystarczy wpisać tylko tytuł (w momencie gdy wpisuje się przepis) by się dowiedzieć ile już takich przepisów jest. Mówię tak pro forma, bo oczywiście te same tytuły mogą zawierać zupełnie inną treść. Ale zawsze można sprawdzić, czy przepis nie jest kropka w kropkę... A wtedy nie pozostaje nic innego, jak tylko ustąpić poprzedniczce - o ile to ona nie ściągnęła z naszego bloga lub z innej stronki naszego przepisu, co da się udowodnić. Dla mnie to proste. A wiedząc, że kiedyś te same przepisy wędrowały od sąsiadki do sąsiadki... to wcale nie dziwią mnie podobieństwa. Tylko, że czasami ulegają one ogromnej poprawce. Powstaje nowa wersja dania - i nam daje się możliwość ocenienia, która z nich lepsza. Oczywiście jak się umie pisać maile do Doradcy, to się to robi. Więc proszę się nie dziwić, że... właśnie się to robi. No sorry...