to chyba masz na myśli chlebek szczęścia, ale nam nie smakował on

żona dostała od kogoś ale podaliśmy dalej bo nie wiadomo kto w tym łapy maczał

Tak zgadza się, było kilka nazw tego ciasta : "Chlebek watykański", "Ciasto szczęścia" i "Herman", ale chodziło o to samo, dzieliło się na kilka części, dokarmiało i obdarowywało innych. U mnie to ciasto gościło dawno temu, pamiętam, jak kursowało po rodzinie, po pewnym czasie już nie było komu dawać odlanego zaczynu, bo każdy go miał - więc mama nikomu nie oddawała i piekła dalej, potem jeszcze go udoskonaliła, dodawała rodzynki. Bardzo mi to ciasto smakowało i szczerze mówiąc jakiś czas temu też sobie o nim przypomniałam, chętnie bym teraz upiekła.

ciasto było mi znane pod nazwa Herman

pamiętam coś takiego, tutaj widzę jest jakiś przepis http://www.doradcasmaku.pl/przepis/174600/10dniowe-ciasto-hermana-zw-ciastem-watykanskim-chlebem-amiszow-lub-ciastem-przyjazni-od-podstaw.html

pierwszy raz słysze o takim cieście i sposobie

Ja też kiedyś dostałam zaczyn na taką babkę, bo to trzeba przekazywać dalej. Piekłam i nawet była smaczna ale już nie pamiętam dokładnie jak to się robiło

tak jadłam u znajomej to było ciasto szczęścia ale to było dosyć dawno

też kiedyś dostałam taki zaczyn i przekazywało się to dalej ,ale składników nie pamiętam

koleżanka miała zaczyn na chlebek, "karmiła" go, a potem piekła. W smaku był dobry

też kiedyś dostałam taki zaczyn tzw ciasta szczęścia - jadłam go u znajomych i nawet mi smakowało

To "Chlebek watykański", kiedyś koleżanka chciała mnie obdarować tym, ale zrezygnowałam, bo wiem że trzeba było codziennie go "dokarmiać"

Nie słyszałam o takim zaczynie.