Ja przyjęłam prostą metodę: sałatki bez majonezu, warzywa, chudy ser... niska sałatki z majonezem, dania smażone, kasza, ryż, makaron... srednia wszystko co z dużą ilością masła, śmietany kremówki, oliwy, oleju i smażone na głębokim tłuszczu wysoka. Ciasta zwykle podpadają pod wysoką - bo kostka masła, szklanka oleju... mąka... to same kalorie.

Nie... Podejrzewam wręcz, że niewielu z nas ekspertem tutaj jest. Ale ja biorę pod uwagę - oceniając własne przepisy - ilości cukru w czystej postaci (nie fruktozę zawartą w owocach, choć tu winogrona są dla mnie wyjątkiem bo można nieźle przytyć wtranżalając je codziennie) i tłuszczów (dla ekspertów wielu: nie tłuszczy, bo tłuszcz to nie tłuszcza). Zastanawiam się, i tak na oko... jeśli porcja ma więcej niż ok. 600 (oczywiście wg mojego wzrokowego niestety przelicznika) to już nie będzie niskokaloryczna. Tym się kieruję.

Jeśli mam ciasta, deserki ze śmietanką to wysoka, mięsa w zależności od przyrządzenia średnia, lub wysoka, warzywa, surówki itp. to niska:)

dla mnie to zbędne bo nie każdy umie liczyć kalorie a po drugie, nie patrzę na kaloryczność szukając jakiegoś przepisu

Tak na oko wybieram, zawsze mam problem, patrzę, czy mięsko chude czy tłuste, czy zawiera coś dużo cukru itp.

podaję na oko lub daję do oceny osobie znającej się na tym - mam szczęście, że w domu taką mam;)

podaję na oko :-)

Dla mnie ta opcja jest niepotrzebna, bo wprawia w zakłopotanie. Każdy niech sobie sam zdecyduje po składnikach co dla niego jest kaloryczne, a co nie. Jest naleje pół patelni tłuszczu, drugi, że ledwo dno zakryje. Ja galaretki, serki uważam za małokaloryczne, bo porównuje je np. z batonami, a inni porównując do sałaty stwierdza się wysoka :D

wg własnego uznania :)

kieruję się swoim uznaniem, bo nie przeliczam kalorii