Teraz średnio robimy zakupy raz w tygodniu na około 150 - 200 zł. Przy 2 osobach. Niestety największym grzechem są zakupy przed imprezami albo zachcianki. Na które niestety potrafimy wydać jednorazowo 5o zł albo i więcej. Niedługo będzie nas troje więc trzeba będzie zrewolucjonizować system zakupowy. Najlepszym sposobem jest robienie zakupów raz w tygodniu, mniej razy w sklepie mniejsza pokusa, a pieczywo i masło można robić w domu. Zerknij też na stałe wydatki jak np woda, ja znalazłam dobrą i bardzo tanią wodę to sporo odciążyło budżet.

Nie wiem ile wydaję na 1 osobę , bo nie liczę. Ale coraz to więcej i przez ostanie miesiące to zatrważają mnie wydatki na wyżywienie . Za każdym razem coraz więcej . Nie wiem jak to dalej będzie , na lepiej się nie ma , susza wszystko drogie.

jak wychodzę ze sklepu to również jestem przerażona. Nic nie kupuje a zostaje coraz mniej.

Ja nie przeliczałam nigdy na osobę ani w ogóle ile wydajemy miesięcznie na jedzenie , na pewno bym się przeraziła gdybym wszystko policzyła

na osobę to nie przeliczałam ale wydajemy za dużo

Katarina M skoro nie zastanawiasz się ile wydajesz na jedzenie to bardzo mocno ci zazdroszczę tej kupki fortuny . Ja niestety muszę bardzo skrupulatnie liczyć aby wystarczyło do końca miesiąca...

gdy jestem na studiach to na jedzenie w ciągu 5 dni tracę ok. 60-70zł, a obiady sobie sam gotuje. Gdybym chciał kupować codziennie jak niektórzy koledzy to na sam obiad traciłbym w ciągu 5 dni ponad 70zł, a do tego doliczyć produkty potrzebne na śniadanie i kolacje..

to wszystko zależy od zasobu portfela jeśli potrzebuję jakieś wyszukane składniki na potrawy to wydaje więcej,staram się nie wyrzucać i marnować jedzenia wydaję w zależności od naszych potrzeb :)

Więcej- ale zauważyłam , ze nie zawsze jest to związane z tym , że coś podrożało. W dużej mierze sami na to wpływamy bo więcej pojawiło sie na rynku produktów , których wcześniej nie znaliśmy i nie było do nich dostępu. Starsi wiedzą o czym piszę. Kupowało się na surówkę kapustę, ogórki, marchew, buraki i było ok.Do wyboru był ser żółty , biały i topiony. Teraz kupuję bakłażany, świeże zioła ( na stałe), awokado, Fetę, sery dobrej jakosci ( nie po 12 a po 50 zł ), dobre słodycze, dobry olej lub oliwę itd. I raptem wychodzi nam że życie drożeje.Po za tym co raz mniej gotujemy potraw oszczędnych- zamiast lepić pierogi - kupujemy pizzę. Zamiast robić makaron w domu kupujemy gotowy i to co raz lepszej jakości bo się uczymy co dobre. Nie kręcimy majonezu. Nie robimy przetworów a kupujemy gotowe . Nie zwracamy uwagio na sezonowość produktów tylko kupujemy wtedy kiedy nam pasuje ( a taniej i prościej jest jadać warzywa sezonowe).

Ponad połowe naszych zarobków idzie na jedzenie, ale fakt na jedzeniu raczej nie oszczedzam. Bardziej irytują mnie te koszmarne rachunki, coraz wyższe :/