Przez kilka dni (2-4) je duszę i potem stopniowo ogrzewam (czasem na gazie, czasem w piekarniku) - nie zawsze miksuję, choć przyznam, że czasami mi się to zdarza :) wiem jedno - nigdy nie należy miksować przed wysmażeniem, bo bardzo wówczas pryskają :)

Owoce te pozbawiam pestek i gotuje na malutkim ogniu często mieszam aby się nie przypaliły , gotuję aż same zaczną gęstnieć .

sliwki pestkuję daję do garna i smażę na małym ogniu jakiś czas i następnego dnia jeszcze raz smażę.

Gotuję przez 3 dni - pierwszego prażę ok. 1h a w kolejne do 30 minut. Nie miksuje, bo w powidłach powinno być czuć skórki z owoców, miąższ- nawet ładniej wyglądają w słoiku :)

Smażę tak długo na małym ogniu aż zrobią się gęste. Nie miksuję później.

smażę codziennie przez co najmniej godzinę , i tak przez trzy dni

Gotuję - źle to ujęłam :) Raczej - prażę. Pierwszego dnia robi się to przyjemnie, w kolejne trzeba ciągle stać przy garnku i mieszać, bo się może przypalić, ja zreguły robię na raz sporą porcję (bo nawet z 5kg). Pierwszego dnia wypestkowane śliwki podlewam nieco wodą, by się nie przypaliły zanim zaczną się rozpadać

Tak długo aż staną się gęste :)

ktoś kto na takie pytanie odpowiada "jakiś czas" nie powinien w ogóle zabierać głosu...

ja również gotuję je do momentu uzyskania gęstości

śliwki miksuję jedynie czasami, zazwyczaj nie ma potrzeby

Przez 2 dni. Pierwszego to, aż puszczą sok. Następnego dnia dosmażam i dodaję cukier. Nie miksuję później. Robię z bardzo dojrzałych śliwek, więc praktycznie same się rozpadają.

ja śliwki na powidła też smażę przez kilka dni