fotowiderek;) widać po twoich zdjeciach ze są super znasz się na rzeczy.

co prawda, to prawda niektórzy maja śliczne zdjęcia. Ja niestety do nich nie nalezę. A tak w ogóle wydaje mi się, że nie wystarczy mieć dobra aparat (wiadomo to duzy plus), ale również trzeba umieć robić zdjęcia. trzeba wiedzieć ja ustawić dany przedmiot w tym wypadku np talerz, a także z której strony najlepiej cyknać. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Ja niestety nie umiem robić zdjęć, niezależnie od tego jakim aparatem robię to i tak nie wychodzą mi takie jak bym chciała :/

Wg mnie dobre zdjęcie wyjdzie wtedy kiedy jest dobrze oświetlone (np. przy świetle dziennym, albo jak mamy dodatkowa lampę), oraz statyw, aby zdjęcie nie wyszło poruszone. Do tego fajna aranżacja, dodatki i pomysł.

Mam bardzo starego Kodaka i muszę bardzo dużo się "opstrykać" żeby wybrać dobre zdjęcie. Czasami ok 50 zdjęć jednej potrawie! Ale nie ulepszam na Photoshopie. Mam funkcję robienia zdjęć z bliska. Zazwyczaj robię w ciągu dnia, przy dobrym oświetleniu, bo inaczej zdjęcia mi nie wyjdą. Do tego akumulatorki ciągle siadają. Z chęcią bym kupiła coś nowego.

Aby zrobić ładne zdjęcie wcale nie trzeba profesjonalnego aparatu, wystarczy trochę dobrych chęci i dużo praktyki. Myślę, że na początek trzeba się skupić na tym co fotografujemy - największe grzechy i tu, i na blogach to: fotografowanie na obtłuczonych, porysowanych talerzykach; brzydkie tło (brudny obrus, wygniecione serweta, pochlapany blat); fotografowanie jedzenia postawionego na podłodze (tak, panele podłogowe nie są apetyczne); koszmarny sposób prezentacji dania (coś się wylało, coś romazało). Niestety z tym nie poradzi sobie nawet najlepszy sprzęt. Ładnie wystylizowane danie będzię fajnie wyglądać nawet sfotografowane komórką - popatrzecie sobie na fotki restauracyjnych dań na Instagram albo Foodspoting.

Zgadzam się w zupełności z @emslive;)

Potrzebne jest też dużo światła. Mam fajny aparat, niestety bez lampy i choćbym nie wiem jak się skręcała to różnica w zdjęciach "wiosenno-letnich" i "jesienno-zimowych" z racji mojego ciemnego mieszkania będzie ogromna. Staram się robić w kuchni, która gdy jest słońce jest jasna. Jednak jest i to do przeskoczenia. Bratanica pożyczyła mi odpowiednią żarówę i śmieszny srebrny parasol odbijający światło - wszystko ze statywem. A zdjęcia robię byle jakim aparatem, bo profesjonalny (jak na moje zapotrzebowania) czeka wciąż na lampę. Jest o tyle genialny, że odpowiednio przekręconym obiektywem mogę zrobić zbliżenie, więc nie grozi mi zaparowanie. Chętnie pogadałabym na temat kupna odpowiedniej lampy z kimś, kto mógłby mi doradzić. Aaaa... i najważniejsze. Wklejam te najładniejsze dla mnie, co to innym niekoniecznie muszą się podobać. Więc z tą urodą też bywa różnie ;).

(fotowiderek) ja też zaglądałam na twoje fotki i masz fajne zdjęcia

uwielbiam oglądać zdjęcia potraw.

@borgia Ja mam z oświetleniem podobny problem - mało słonecznych dni, mieszkanie na osi wschód-zachód i na dodatek ściany pomalowane na dość kontrastowe kolory. Nie mam pojęcia jaki jest Twój budżet, ale podrzucę kilka pomysłów. Na początek namiot bezcienowy - dobrze rozprasza światło, nawet jeśli używasz zwykłych żarówek. Oświetlenie o barwie światła dziennego np. świetlówki kompaktowe Philips Tornado (uwaga, mają różne barwy, trzeba patrzeć!). Do tego 2 -3 lampy biurkowe, aby było do czego te świetlówki wkręcić. Taki zestaw będzie kosztował w granicach 200 zł i zdecydowanie lepiej sprawdzi się do fotografowania potraw niż lampa błyskowa. Talerze, płyny - to wszystko starsznie odbija błyski nawet jesli lampa ma matową nakładkę. No i jeszcze jedna ważna rzecz - potrawy fotografujemy ze statywu. Tylko.