tak spotkałam był to sposób parzenia herbaty przez moją babcię , osobiście nie praktykuję takiego parzenia wkładam saszetkę jeśli jest to owocowa herbata i zalewam wrzątkiem saszetkę wyrzucam dopiero po wypiciu herbaty , zwykłych w saszetkach nie piję a jeśli piję to tylko sypane

nie spotkałam się z tym i nigdy bym na to nie wpadła :D

bardzo dziwna praktyka, osobiście wole słabą herbatę wiec z 1 saszetki zaparzam 2 filiżanki

hmm chyba ktoś bardzo oszczędny, dla mnie herbata drugi raz parzona to nie herbata, lepiej rozciąć torebkę i parzyć po pół jak już oszczędzać :D

Nie nie suszę herbat z torebki! Ale również z jednej herbaty robię 2, bo wole słabsze:) Herbatę zielona liściasta zalewam kolejny raz. Ale jest to tego samego dnia. Podobno nawet ta z drugiego "zalewu" ma więcej korzystnych właściwości!

za komuny tak się robiło gdy były kartki i ocet na półkach , tak samo sypana w czajniczku była zalewana ze 2-3 razy aż do "białej herbaty"

też robię z czarnej herbaty w torebkach 2 kubki , bo nie lubię mocnej herbaty , ale , żeby na drugi dzień , to nigdy :-).

bardzo ciekawe, ale raczej nie sprobuje...

Dobrą zieloną herbatę można trzy razy zaparzyć i każde parzenie będzie pełnowartościowe, ale rozumiem, że tutaj chodzi o zwykłą czarną pylastą w roli oszczędności :D Trochę przesada, ale jak komuś smakuje to czemu nie, jednakże nie chciałabym być poczęstowana jako gość taką herbatą :D

Z jednej saszetki robie zwykle 2 herbaty :) bo nie lubie zbyt mocnej